poniedziałek, 8 czerwca 2015

TURBINA



52.              Obiad u mamy wypadł całkiem nieźle. Trochę się denerwowałam i mama też. Rzadko jeżdżę do niej z Sebastianem. Pierwsze danie to był rosół z kaczki. Coś pysznego. Sebastian był zachwycony. Powiedział nawet mojej mamie, że nigdy nie jadł tak pysznego rosołu. Tym sobie całkiem nieźle u niej zapunktował. Drugie danie to ziemniaczki, kaczka z śliwkami oraz surówka. Sebastian myślałam, że zaraz zemdleje z zachwytu. On uwielbia kaczkę. Mama była w siódmym niebie, jak widziała jak ją wcina. Ja osobiście nie lubię kaczki. Nie chciałam jednak robić mamie przykrości i trochę skubnęłam. Oczywiście dostaliśmy jedzenia jeszcze na jutro. Bardzo się cieszę z tego obiadu, nie byłam na początku do tego przekonana. Mama tak bardzo nalegała. Mieszkamy tak blisko siebie, a tak rzadko mamy okazję się spotykać. Niestety dużo w tym winy mojej siostry, która kiedyś próbowała poderwać Sebastiana. Od tamtej pory nie mam z nią kontaktu, bo wyjechała. Mama jednak stanęła po jej stronie, uważała, że nic takiego się nie stało. Dla mnie jednak, fakt że własna siostra chciała wejść mojemu facetowi do łóżka jest niedopuszczalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz